180 km na północ od spokojnego Nigran leży lokalna metropolia – A Coruna, drugi przystanek naszej podróży po surfingowej Galicji.

Dlaczego A Coruna? 

Planując ten surf trip zależało mi na doświadczeniu galicyjskiej różnorodności. Im więcej miejscówek, oddalonych od siebie, tym lepiej. Na południu regionu znalazłem Patos. O tym, czego się spodziewać na tym spocie i w tej części Galicji przeczytacie tutaj. Na północy wybór padł na miasto A Coruna – największe w tej części wybrzeża. I choć w samym mieście nie ma plaży przyjaznej surferom, A Coruna miała dla mnie strategiczne położenie ze względu na spoty, które chciałem dalej odwiedzić.

Local break

Playa de Bastiagueiro to beach break w aglomeracji A Coruna, oddalony o ok. 10 km od centrum miasta w kierunku południowo-wschodnim. Plaża jest dosyć mała i osłonięta z obu stron. Według przewodników dla surferów można spodziewać się na niej całkiem solidnych fal, szczególnie w miesiącach zimowych. Najlepszy swell wchodzi z północnego zachodu. Podobno bywa tam tłoczno, co nie dziwi biorąc pod uwagę bliskość miasta.

Mnie udało się uniknąć tłumów. Podczas mojej kwietniowej sesji w wodzie było zaledwie kilku surferów, którzy bez problemu dzielili się miejscem na line-upie. Fale były idealnie dla początkujących i średniozaawansowanych (ok. 1 m).

Dużym plusem tego spotu jest bliskość szkoły Prado Surf (na wzgórzu, przy głównej ulicy przecinającej miasteczko) i ekipa, która w tej szkole pracuje (m.in. dobry angielski). Droga na plażę prowadzi przez malowniczy park, w którym można też zostawić samochód (bez opłat za postój).

Dream break

70 km na północny-wschód od A Coruny znajduje się Pantin. Spot, który najbardziej chciałem zobaczyć podczas tej podróży. Ten otwarty break „pracuje” praktycznie przez cały rok. Najlepsze warunki zapewnia groundswell z północnego zachodu. Do ideału potrzebny jest wiatr z południowego wschodu. Fale łamią się zarówno w lewo, jak i w prawo.

Podczas naszych odwiedzin warunki nie były idealne i jedynym miejscem, które zapewniało dobre fale była okolica skał po prawej stronie plaży. To wymagająca „strefa startowa” (take-off zone), bo żeby dostać się na pozycję trzeba było przepłynąć dobre kilkaset (200-300) metrów w wodzie znacznie zimniejszej niż w kameralnym Bastiagueiro.

Sama plaża robi niesamowite wrażenie. Jest szeroka, otoczona malowniczymi wzgórzami, a infrastruktura wokół niej jest dobrze przygotowana pod surferów, którzy wpadli na chwilę lub planują spędzić na spocie kilka dni. Przy takich warunkach i takim położeniu nie dziwi, że World Surf League właśnie w Pantin organizuje Zawody Pantin Classic Galicia Pro w ramach tzw. Qualifying Series, które odbywają się na przełomie sierpnia i września.

Zdjęcie surfera idącego po plaży w Pantin

Hard break

Ostatnim spotem, który udało się nam odwiedzić w okolicy A Coruny była miejscowość Razo. Oddalona od miasta o 40 km na zachód jest uznawana za dom idealnych i solidnych fal typu A-frame.

Razo to ogromna, szeroka plaża z wieloma różnorodnymi spotami o piaszczystym podłożu, pasującymi do różnego poziomu surferów. Spot i jego otoczenie robią wrażenie, szczególnie gdy patrzy się na jego bezkres z umiejscowionego na lekkim wzniesieniu parkingu. Miejscówka „dostarcza” fale nawet przy małym swellu. Dobre warunki do surfingu panują także w lecie, co zwietrzyli lokalni surferzy otwierając szkoły (ArtSurfCamp czy Raz SurfCamp). Przyznam, że kompleksy szkoleniowo-noclegowe obu szkół to największe obiekty tego typu w tej branży jakie dotąd widziałem.

Dzięki ogromnej rozciągłości plaży trudno o tłok na line-upie. To, co mnie uderzyło (dosłownie) to znacznie większa, w porównaniu z innymi spotami w Galicji, siła fal. Z 8-stopową, bardzo wyporną deską pod nogami miałem wrażenie, że wali we mnie ściana wody, której jedynym celem jest powalić mnie i przemielić aż będę mieć dosyć i odpuszczę kolejne próby. Z wody wyszedłem więc poobijany, ale było warto.

Co poza surfingiem? 

Jeśli dobry lunch to La Pepita.

Jeśli leniwe opalanie to kameralna plaża w sąsiedztwie Fuente de Los Surfistas.

Jeśli zakupy to Scalpers w centrum handlowym Merineda City.

Jeśli w końcu oczyszczenie z grzechów obżarstwa i próżności to wyprawa na przylądek Fisterra (100 km od miasta w kierunku południowo-zachodnim). Ten uznawany przez średniowiecznych Europejczyków symboliczny koniec świata jest jednocześnie zakończeniem słynnej drogi św. Jakuba.

Pomnik surferów w mieście A Coruña

Zdjęcie miejskiej plaży w A Coruña